Restauracja przyjazna dzieciom – po co nam to było? :)
Już na etapie planowania restauracji wiedziałem, że w Soodi Pierogarni nie może zabraknąć miejsca dla dzieci. Dlaczego? Bo jako ojciec dwulatki sam zauważyłem, że w Białymstoku brakuje lokalu, do którego można pójść ze znajomymi i spokojnie zjeść, podczas gdy maluchy zajęłyby się jakąś ciekawą aktywnością. Wszędzie stały jedynie oklepane stoliki z kredkami lub leżał dywan, a na nim zabawki. I nagle podczas jednej z wizyt na sali zabaw do głowy wpadł mi pewien pomysł… A gdyby tak stworzyć w Soodi podobną przestrzeń, tylko w mniejszej skali?
Małpi gaj w restauracji – czy to możliwe?
W czasie, kiedy postanowiłem, że zwykły kącik dla dzieci zastąpi miniplac zabaw, restauracja była już w fazie projektu wnętrz. Szybko zorientowałem się więc na rynku, kto buduje takie konstrukcje i wysłałem zapytania o wycenę.
Po dwóch tygodniach spłynęły pierwsze oferty i zaczął się mój ból głowy…
Okazało się, że cena budowy wymarzonej konstrukcji jest ogromna! Pamiętam jak dziś, jak siedziałem już w wynajętym lokalu na podłodze i przeliczałem koszt sali zabaw kosztem ustawienia stolików.
Tamtego popołudnia długo biłem się z myślami, czy nie zrezygnować z tego pomysłu. Nagle jednak zadzwoniła do mnie żona z pytaniem, kiedy wrócę do domu, bo chce iść z córką do sali zabaw z powodu brzydkiej pogody. To uświadomiło mi, że trzeba się trzymać pierwszej wizji i trwać przy niej do końca. Można powiedzieć, że ten telefon zdecydował za mnie 🙂
I wiecie co? Było warto!
Z perspektywy czasu, kiedy widzę uśmiechnięte maluchy w bawialni i spokojnych dorosłych przy stolikach, uważam, że podjąłem bardzo dobrą decyzję.
Co ważne, również osoby, które nie mają dzieci, są mile zaskoczone, że dzięki przeszkleniu, wcale nie słychać głośnych śmiechów czy rozmów. A rodzice? Często mówią mi, że to super pomysł, bo nie muszą ciągle zapewniać swoim kilkulatkom atrakcji i wreszcie mogą odpocząć, zrelaksować się i zjeść coś dobrego.
Naturalnie po otwarciu szybko zostaliśmy okrzyknięci przez Was miejscem przyjaznym rodzinom. Wpływa na to nie tylko plac zabaw, ale i specjalne menu dla najmłodszych, a także wszelkie udogodnienia w toaletach, jak przewijak czy stopień do umywalki.
Teraz jestem ojcem już dwójki dziewczynek i nie ukrywam – bardzo lubią odwiedzać mnie w pracy i szaleć w kulkach czy na zjeżdżalni 🙂 Nie mogłem więc wymarzyć sobie lepszej rekomendacji i potwierdzenia słuszności swojego pomysłu.
Dbamy o bezpieczeństwo
Dobrze wiem, że w dobie epidemii wielu rodziców ma obawy przed puszczaniem swoich dzieci na zamknięte place zabaw. To zupełnie zrozumiałe. Jednak jak przewidują eksperci, z wirusem przyjdzie nam żyć jeszcze przez dłuższy czas. Dlatego więc, gdy tylko dostaliśmy zielone światło do otwarcia naszej przestrzeni dla maluchów, nie wahaliśmy się ani chwili. Tym bardziej że wprowadziliśmy masę dodatkowych środków ostrożności, które mają za zadanie zminimalizować ryzyko przenoszenia się wszelkich drobnoustrojów.
Możecie być pewni, że wszystkie sprzęty na placu zabaw są systematycznie dezynfekowane i czyszczone. To obecnie nasz priorytet. Ponadto każdej nocy cała restauracja jest poddawana procesowi ozonowania. Robimy więcej niż nakazują nam przepisy – bezpieczeństwo Was i Waszych dzieci jest dla nas naprawdę ważne!
To jak, widzimy się przy kulkach? 🙂